29 września 2012

Moda w Poznaniu: październik 2012

Postanowiłam sobie, że wszystkie sprawy związane z wydarzeniami będę kierować wyłącznie do zakładki "kalendarz", żeby uporządkować modne wydarzenia w jedną, spójną całość. I, jak to z zasadami bywa, właśnie zamierzam je złamać. Bo dla Poznania robię duży wyjątek, chociażby dlatego, że zwykle dzieje się tu znacznie mniej, niż w stolicy. Miłą odmianą jest październik, bo przez cały miesiąc będzie towarzyszyć nam moda. I to wyjątkowo dobrze wydana! 
Art And Fashion Festival to wydarzenie, którego, mam nadzieję, nie trzeba przedstawiać. To doskonały powód do tego, żeby Stary Browar odwiedzać codziennie, bo wydarzeń powiązanych z festiwalem jest naprawdę sporo. Po pierwsze - filmy. W cyklu AFF in Motion zobaczymy między innymi Political Dress i Szalona Miłość. Yves Saint Laurent. Dodatkowo w poznańskim Multikinie będzie można obejrzeć kilka naprawdę ciekawych klasyków kina -  cała lista dostępna tutaj. A to dopiero początek! Prócz tego odbędzie się cała seria wykładów poświęconych różnym aspektom mody. Przyznaję, że kilka z góry skreśliłam, ale na pewno wybiorę się na panel projektantów i wykład Moniki Kapłan o marketingu mody. Myślę, że warto zarezerwować sobie cały weekend na odwiedziny w SB - nawet, jeśli od Poznania dzieli Was trochę kilometrów. Maraton wykładów może być męczący, ale jestem pewna, że będzie to przyjemne zmęczenie. A w ramach odpoczynku i w przerwie między prelekcjami - zapraszam na kawę :)
 Wszystkie informacje o festiwalu znajdziecie też na stronie internetowej Starego Browaru.
Tuż przed AFF rozpoczyna się piąty już festiwal twórczości kobiet No Woman No Art. Jego program dotyka wielu dziedzin (sztuki wizualne, teatr, muzyka) i warto zajrzeć na stronę internetową, żeby zapoznać się z programem, ale wyjątkowo (z wiadomych względów) polecę tylko jedną część - modę. Nie wiem, czy znajdą się jeszcze miejsca na warsztaty, ale w programie przewidziano coś dla tych, którzy lubią bawić się fotografią, ubraniami i biżuterią. 7 października w Concordia Design odbywa się Fun Fashion Design Day. Prócz wspomnianych warsztatów przewidziano także kiermasz młodych projektantek. Spodziewam się tam głównie lokalnych twórców, ale zamierzam tam zajrzeć chociaż na chwilkę.

Dodatkowo zapraszam na dwa mniejsze (ale za to bardzo ciekawe) wydarzenia. Już 4 października odbędzie się pierwszy wykład Piotra Szaradowskiego - Moda w "Złotej klatce". Bywałam już na jego wykładach w ubiegłym sezonie i z czystym sumieniem mogę je polecić. A tym, którzy z jakichś względów dojechać do Poznania nie mogą - polecam jego bloga, Muzealne Mody (przy okazji - tutaj post o wykładach). Piotr prowadzi też warsztaty o modzie i sztuce w MNP - w tym miesiącu spotykamy się w muzeum drugi raz 12 października. Dodatkowe informacje znajdują się na stronie muzeum.

Mam nadzieję, że widzimy się w Poznaniu. I to nie tylko z Poznaniakami :)

25 września 2012

Justyna Chrabelska - jesień/zima 2012/13

Od kilku sezonów przyglądam się kolekcjom Justyny Chrabelskiej i od kilku sezonów upewniam się w tym, że są... po prostu świetne. Właśnie takie ubrania są ukryte gdzieś w mojej głowie, kiedy przeklinam polskich twórców, z myślą, że nie tworzą dla mnie. Okazuje się, że tworzą - bo zdecydowaną większość tego, co u projektantki widzę, sama bym założyła. Chociaż wiem, że nie powinno się oceniać kolekcji przez pryzmat własnej szafy... jak tego nie robić na osobistym (własnym i prywatnym na dodatek) blogu? Bo im dłużej przyglądam się zdjęciom kolekcji, tym bardziej mi się podoba i zaczynam doceniać poszczególne rozwiązania. Jest co podziwiać.
Tegoroczna jesień/zima to, tak jak poprzednie kolekcje projektantki, charakterystyczna (nie lubię tego określenia, ale tutaj zdaje się pasować idealnie) sportowa elegancja. W opisie kolekcji znajduję słowa "To moda do noszenia, nie tylko do oglądania" i w stu procentach się z tym zgadzam. W krojach jest coś niezobowiązującego, lekkiego. Sprawia to, że wszystko wygląda na idealne do noszenia przez cały dzień. Nie ma tutaj nic przytłaczającego, co uniemożliwiałoby jakąkolwiek aktywność. A jednocześnie te rzeczy są po prostu, najzwyczajniej w świecie... ładne. Zabawa zaczyna się przy detalach i tkaninach. Każdy zamek i guzik są dokładnie tam, gdzie ich miejsce. Są też piękne materiały o różnorodnych teksturach - "ciężkie", jesienne kompleciki, błyszczące spodnie, zwiewne rękawy sukienki. Do tego trochę stonowanych pasów i białe, wytłaczane kwiaty (mój osobisty faworyt). Dokładnie taka mogłaby być moja jesień - kobieca, ale wygodna. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby przy okazji była jesienią na obcasach - np. takich, jakie wykorzystano w lookbooku.
Na koniec dodam tylko, że chciałabym widzieć więcej takich marek na polskim rynku. Które, zamiast działać pośpiesznie i po omacku, wiedzą, kto jest ich klientem (czy raczej - klientką) i jakie słowa charakteryzują jej (i marki, i klientki) styl. Właśnie takie ubrania powinny być naszym towarem eksportowym! W końcu modelka ze zdjęć, Asia Piwka, "obiegła" już świat między innymi w lookbooku Christophera Kane'a (kolekcja resort 2013). Teraz czas na światowy duet z Justyną!
 Zdjęcia - Robert Ceranowicz/ShootMe, stylizacja - Sara Milczarek, MuA - Magdalena Łach/Firma Kokarda, modelka - Asia Piwka/New Age. Zapraszam na fanpage i stronę internetową projektantki.

22 września 2012

1,2,3 inspire me | dżungla

ZUO Corp. znają już wszyscy, tak jak ich najnowszą kolekcję, Jungle Gardenia. Cieszy jej popularność w polskiej prasie, bo udowadnia to, że ubrania polskiej marki mogą być interesujące, niebanalne i wyjątkowo fotogeniczne. Niestety, nigdy nie miałam przyjemności oglądać na żywo, ale z zaciekawieniem czytałam relacje (polecam wpis Alicji Kowalskiej) na temat ostatniego pokazu i przeglądałam (niestety niezbyt liczne) zdjęcia. Ta kolekcja jest dokładnie tym, czego sama bym nie założyła i jednocześnie tym, czym mogę się na wybiegu zachwycić. A kiedy znajdują się odważni (jak chociażby Monika Brodka), którzy eksperymentują i na dodatek całkiem nieźle im to wychodzi - jestem oczarowana. ZUO Corp. inspiruje - dlatego wyjątkowo nie ograniczę się do trzech zdjęć-inspiracji. Nie potrafię wybrać najlepszych!






Wszystkie zdjęcia - Marek Makowski. Galerie z przygotowań, makijażu i pokazu na Warsaw Fashion Street dostępne na jego stronie. Zapraszam na fanpage ZUO Corp. na Facebooku i stronę internetową.

19 września 2012

Friends With Benefits AW 2012/13

Najnowsza kolekcja Friends With Benefits to aż trzy powody do szczęścia. I, wbrew pozorom, nie ma to związku z uroczą trójką ze zdjęć. Po pierwsze, cieszy mnie sukces poznańskiej marki - bo tak modnych poznaniaków nie ma zbyt wielu. Po drugie, kolekcja ukróciła trochę moje narzekania zarówno wobec monotonii kolorów polskich kolekcji, jak i nudnych, średniej jakości kampanii (chociaż ostatnio Kasia Górecka i Roboty Ręczne temu zaprzeczały). Trzeci powód jest najbardziej pragmatyczny, ale zwykle stanowi największą przeszkodę. Na szczęście ubrania są i użyteczne, i w przystępnych cenach. To wspaniała informacja dla naszych szaf, troszkę gorsza dla portfeli... bo można mieć problem z podjęciem zakupowych decyzji.
Jesień z FwB to trochę zabawy, trochę luzu i trochę elegancji. Mam wrażenie, że jest nieco dojrzalsza niż poprzednia kolekcja projektantek. Może to przez nasycone, jesienne barwy? Ku mojej radości, znajdziemy tutaj piękną musztardę, butelkową zieleń i (nie)winne bordo. Jest też trochę zgaszonej zieleni, szarości i bieli, wszystko w takich proporcjach, że zestawy zaproponowane przez projektantki można w całości przenieść na ulicę (i wyglądać przy tym naprawdę nieźle!). Kolorowe kurtki przypominają te z poprzedniego sezonu, ale moim zdaniem, w nowych kolorach (i materiałach) wyglądają dużo lepiej. Podobnie, jak plisowane spódnice. Całość jest komercyjna (to komplement!) i do noszenia. Rozczarowała mnie tylko ilość sylwetek - wiem, że projektantki stać na więcej, więc... trzymam kciuki i czekam na kolejne nowości!
Wszystkie zdjęcia - Łukasz Dziewic, modele - Ola Kuligowska /D'Vision, Julia S/Uncover, Krzysiek/Gaga, włosy - Sylwia Smuniewska (Rebellious), MuA - Karolina Kucharska. Zapraszam na fanpage i stronę FwB.

17 września 2012

jesień z(a) pasem

O Belle pierwszy raz napisałam, kiedy nie było jeszcze o niej zbyt głośno. Wpadły mi w oko proste sukienki, które wyglądały na bardzo wygodne, ale i trochę (jak na sukienkę przystało) kobiece. Idealne na dzień "nie mam w co się ubrać" i jesienną chandrę. Nie przepadam za dopisywaniem do ubrań górnolotnych znaczeń i słów, ale w ich prostocie jest coś.... nonszalanckiego, i na dodatek uroczo nonszalanckiego.
Najnowsza, jesienna kolekcja... łapie ostatnie promienie słońca. Marynarskie paski zadomowiły się nie tylko na sukienkach, ale także bluzach. Długie rękawy pamiętają o chłodnych wieczorach, krótkie tuniki - o ciepłych popołudniach. Ale ta kolekcja nie musi pamiętać o sezonach (myślę, że zacieranie sezonowości to częściowo także i cecha ubrań Magdy), bo jest ładna - po prostu. A do tego użyteczna (wielofunkcyjność projektów belle pokazała między innymi Zuzolińska). Jeśli kogoś to nie przekonuje... niech popatrzy na piękną modelkę. Sama nie mogę oderwać wzroku - ani od ubrań, ani od dziewczyny.
Wszystkie zdjęcia - Nina Sawińska, modelka - Ola/Mango, makijaż - Asia Kruk. Belle można znaleźć na Facebooku.

14 września 2012

ostatnie chwile lata

Stało się. Przyszła jesień i chyba zadomowiła się już na dobre, bo dni coraz szybciej stają się krótsze, poranki chłodniejsze a ilość reklam telewizyjnych o środkach na kaszel i przeziębienie drastycznie się zwiększyła. Z jednej strony lubię tę porę roku, szczególnie tę w modzie - ciepłe i miękkie szale, kilka warstw ubrań, stonowane kolory... Na samą myśl o tym, robi się cieplej. Z drugiej, wakacje, przynajmniej na razie, to dla mnie czas odpoczynku i wyjazdów. Żegnam je ze smutkiem (i ze świadomością, że to jedne z ostatnich "prawdziwych" w moim życiu), dlatego spoglądam na piękną kampanię Robotów Ręcznych i Agi Prus w obiektywie Kasi Stach. Dziewczyny zabierają nas na warszawski spacer, chowają się przed słońcem w nastrojowych kawiarniach, wskakują do fontanny i korzystając z wolnego, wylegują się na trawie przeglądając magazyny. Właśnie tak powinno wyglądać lato! Kasia ujęła rzeczy, których nie da opisać się słowami. To zdecydowanie najpiękniejsza letnia sesja, jaką do tej pory widziałam - mogę oglądać bez końca!





Wszystkie zdjęcia - Katarzyna Julia Stach. Modelki: Sonia Gorazd, Klaudia Zdanowicz, fryzury i makijaże: Ali Kosoian-Koźbielska, pomysł i stylizacja: Roboty Ręczne i Aga Prus, kooperacja: Klaudia Zdanowicz.

11 września 2012

10 DecoArt na jesień

Mam słabość do biżuterii i nawet nie próbuję tego ukrywać - z taką ilością zgromadzonych perełek po prostu ciężko udawać. Prócz wykonania, stawiam na pomysłowość, dlatego w mojej kolekcji, obok klasyków, takich jak naszyjnik z pereł i prosty, srebrny łańcuszek, znaleźć można duże wisiory, pierścionki czy oryginalne kolczyki. Wśród wyrobów polskich projektów stawiam na rzeczy, których do tej pory jeszcze nie widziałam (bardzo smuci mnie fakt ciągłego podrabiania i kopiowania, ale to temat na oddzielny wpis...). Ostatnio kolejny raz miło zaskoczyło mnie 10 DecoArt... i kolejny raz przekonuję się, że to biżuteria którą wyjątkowo ciężko opisać.

Wykonane z pyłu drzewnego wisiory są, mimo sporych rozmiarów, bardzo lekkie. Z jednej strony mają w sobie coś jesiennego i staromodnego, z drugiej, dzięki kolorom i połączeniom są nowoczesne i takie... radosne. Mam wrażenie, że będą idealnie pasować do grubszych koszulek i swetrów i ożywiać wszystkie smutne i nudne połączenia. Tak, jakby były stworzone właśnie na jesień. Wyjątkowo oryginalną jesień, na którą zapewne nie wszyscy się odważą. Sama zamierzam to zrobić, bo wiem, że poprzednie naszyjniki tej marki szybko stały się "hitem" w mojej szafie (a raczej na mojej szyi!). Dla tych, którzy nie dowierzają, że takie cudeńka można nosić, polecam wizytę w małym butiku na Wrocławskiej. Obiecuję, że nie wyjdziecie bez zakupów.
Wszystkie zdjęcia, informacje - Facebook i strona 10DecoArt.

6 września 2012

Katarzyna Górecka FW 2012/13

Dziś zacznę nieskromnie: dużo w polskiej modzie widziałam. Kolekcje na zimę, kolekcje na lato, rzeczy zamieszkujące krainę pozasezonowości, pozbawione jakichkolwiek odniesień i takie, które są przeładowane tym, co w modzie jest akurat obecne. Są ubrania, których autora rozpoznaję od razu (Natalia Siebuła), są i tacy, których stylu do dziś nie rozumiem (być może po prostu go nie ma?). Z tym, co tworzą polscy projektanci spotykam się na co dzień i niestety, ma to wiele minusów. Jednym z nich jest na pewno fakt, że coraz rzadziej odczuwam ekscytację, coraz rzadziej coś mi się naprawdę podoba, zostaje w głowie i (to najważniejsze!) - chcę się tym podzielić. Po tym przydługim wstępie przechodzę do sedna dzisiejszego wpisu - Katarzyny Góreckiej. Jej markę zapewne znacie (chociażby z występu na ubiegłorocznym FW czy licznych publikacji). Przyznaję, że poprzednie kolekcje nie wzbudziły we mnie większych emocji, ale obok najnowszej nie potrafię przejść obojętnie i od razu wiedziałam, że muszę o niej napisać!
Jesienno-zimowa kolekcja (MISSFIT) tak jak poprzednie, łączy dziewczęce, trochę infantylne elementy z tymi bardziej dojrzałymi, kobiecymi. I tak jak poprzednie ma w sobie coś urokliwie kiczowatego. Tym razem w projektach znajdziemy też nawiązanie do folkloru oraz korzeni autorki. Widoczny jest tu ukłon w stronę przepastnych szaf mam i babć - ciepłe płaszcze wykończone futrem, wzorzyste koszule, podkreślające talię sukienki. Są też rewelacyjne nadruki - róże, którymi sieciówki katują nas od prawie roku, nagle nabrały innego, dużo ciekawszego charakteru, czy leśne wzorki, które na pewno staną się hitem.
Właśnie to połączenie zabawnego i lekkostrawnego folkloru z prostymi, całkowicie dostępnymi sylwetkami, sprawia, że nie mogę przestać myśleć o tej kolekcji. Od momentu, kiedy zobaczyłam ją pierwszy raz (kilka dni temu) wiem, że zajmuje bardzo wysokie miejsce wśród rzeczy, które proponują polscy projektanci na nadchodzący (coraz szybciej!) sezon. Kolekcja, oprócz tego, że zintensyfikowała moje jesienne myśli i rozbudziła chęci zakupowe, pomogła mi uwierzyć, że projektanci potrafią (chociaż czasem udają, że wcale nie...) mnie zaskoczyć. Jest spójnie, jest charakterystycznie, jest inaczej. Nie ma wyświechtanego do granic możliwości minimalizmu, którym tłumaczy się zastosowanie dwóch kolorów, jednego guzika i pięciu szyć. Jest ryzyko, które całkowicie się opłaciło, bo w moich oczach MISSFIT to kolekcja i do oglądania, i do noszenia. 
Zapraszam na stronę i fanpage Katarzyny Góreckiej. Zdjęcia kampanii - Ola Golczyńska, modelka - Karolina Ćwiek / Mango. Zdjęcia lookbookowe - Katarzyna Górecka i Ola Fasola Golczyńska, modelka - Dominika Giera / Eastern Models, MuA - Anna Maria Zieja, buty - High Life with Jeffrey Campbell.

4 września 2012

Hi-End

Wśród narzekań, czego to w Polsce nie mamy, często pojawiają się westchnienia ku pewnej amerykańskiej sieciówce. American Apparel w Europie ma już całkiem sporo sklepów (między innymi w Niemczech, Belgii i we Włoszech), ale do Polski, przynajmniej na razie, nie trafia. Mnie to wcale nie smuci. Bo my mamy coś lepszego! Na dodatek dostępnego i zapewne wszystkim znanego - Hi-End (Fashion House & Creative Collective) chyba nie trzeba nikomu przedstawiać.
Hi End to właśnie taki trochę polski American Apparel (chociaż mam wrażenie, że nieco bardziej rozbudowany). W obu markach znajdziemy tu rzeczy proste, codzienne, użyteczne a wybór kolorów, także w Hi-Endzie jest ogromny, niech nie zmyli Was lookbook! I podobnie jak amerykańska sieciówka, oferuje nam ceny, które możemy zaakceptować. Największym hiendowym hitem jest chyba szalikotuba, czyli ... wielofunkcyjny, mięciutki kawałek materiału, który lubi okalać szyję, ale przy pomocy naszej kreatywności i paska może zmienić się w długą spódnicę albo wakacyjną sukienkę. Bo ich ubrania to też trochę szukanie siebie. To, co nosimy, w jakiś sposób nas określa (nawet ci, którzy nic swoim ubraniem wyrazić nie chcą, coś wyrażają... chociażby swoją niechęć) - a tutaj możliwości wykreowania, kształtowania siebie jest wiele. Stąd też charakterystyczny lookbok - Opposing Void and Duality. A jeśli już o wyborach mowa - przed wizytą trzeba zadać sobie bardzo ważne pytanie.... jesteś za kołem czy trójkątem?

Jest jeszcze jeden plus Hi-Endowej działalności. Do pracowni można zaglądać osobiście - Mokotowska 7 skrywa też więcej przyjemności. Na miejscu, prócz rozmowy z głównodowodzącą marki, można obejrzeć torby i akcesoria Raramodo, bransoletki i pompony (a od niedawna także swetry) ekipy RR, okulary VOTO oraz poznańską biżuterię Agaty Bieleń. Niedługo dołączy do nich jeszcze jeden projekt, ale... o tym w swoim czasie. Miejsce, prócz tego, że pozytywnie zaskakuje ilością zgromadzonych tam skarbów (przyznaję - wyszłam z dwoma), ma cudowy, swojski klimat. Bo przy kolorowych wieszakach przyjemnie się rozmawia, nie tylko o modzie. Czasem wpadnie Myszon, czasem jego właścicielka, podrzucając pojedyncze modele bransoletek. I właśnie za to wyjątkowo polubiłam to miejsce i wiem, że przy wizytach w Warszawie będę je odwiedzać. A poniżej Mokotowska 7 w małych (i telefonowych, przepraszam za jakość!) kadrach i wspomnieniach. Na piękną fotorelację zapraszam Was na bloga Remain Nameless.
kołnierzyki Agaty Bieleń | okulary VOTO
Myszon w Hi-Endzie | Myszon w objęciach
kolorowy ślimak szalikotubowy | półka Raramodowych skarbów
świeża dostawa Robotów Ręcznych | jeszcze pachnące farbowaniem AddMe by RR
Zdjęcia lookbookowe: koncepcja i stylizacja: Monika Zygmunt, wizaż: Ali Kosoian-Koźbielska, modelka: Magda, zdjęcia: Marta Królik / Oko-Kolektyw. Zdjęcia z pracowni - mój niezastąpiony telefon. Zapraszam na fanpage marki.