30 grudnia 2013

zwykłe życie

Ostatnie dni upływają pod znakiem relaksu - miękki koc, pachnąca herbata i dobra lektura towarzyszą mi od rana do wieczora. W końcu mam okazję do tego, by trochę odpocząć i nadrobić zaległości, bo stos książek i magazynów do przeczytania rósł w w zastraszającym tempie. Dopiero skończyłam "Miliard rzeczy dookoła" i "Nową modę polską" (dzięki, Dominika!), a zaraz zabieram się za biografię Gianniego. Po drodze jest też czas na magazyny - w końcu wróciłam do ostatniego numeru Zwykłego Życia (o którym pisałam tutaj) i na nowo odkryłam piękne zdjęcia, które wykonała Martyna Galla (o której wspominałam jeszcze w... 2010 roku - sama nie mogę w to uwierzyć!). Nie ma tu komercyjnego prania mózgu. ZZ promuje rzemiosło i zdrowe podejście do zakupów, co pięknie współgra z duchem Cloudmine - tam, gdzie jest miejsce na selekcję, jest też myśl o jakości. Ubrania to nie obiekty pożądania, ale rzeczy, które są po prostu ładne, wygodne, dobrze zrobione, których noszenie sprawia nam przyjemność. A w temacie rzeczy ładnych - ZZ przygotowało dwie wersje kalendarzy - na ścianę i do torebki. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez klasycznego, papierowego notatnika i cieszy mnie, że w tym roku wróciła "moda" na prowadzenie zapisków poza technicznymi nowinkami. Podoba mi się klimat, który towarzyszy całemu projektowi - od wspomnianych kalendarzy, po magazyn i wszystkie wydarzenia towarzyszące. Trzymam kciuki za to, żeby ZZ nie zniknęło z rynku. Chociażby po to, żeby w leniwe popołudnia z przyjemnością oddawać się lekturze.
Wszystkie zdjęcia - Martyna Galla dla magazynu Zwykłe Życie, ubrania - polscy projektanci z Cloudmine.

27 grudnia 2013

Tatuum FW 2013

Z listy sieciówek, do których zaglądam, wykreślam kolejne i kolejne miejsca. Mam wrażenie, że świadome kupowanie zamiast stawać się coraz popularniejsze, jest spychane na dalszy plan przez masową i niepohamowaną konsumpcję. Słaba jakość i ślepa pogoń za zmieniającymi się szybciej niż myślimy trendami, sprzyja paradoksom. Sklepowe półki uginają się od namiaru towarów, a jednak mam wrażenie, że... nic tam nie ma. Na szczęście znajduję jeszcze kilka miejsc, do których lubię zaglądać. Wśród nich znajduje się jedna z polskich sieciówek - Tatuum.
Kilka sezonów temu Tatuum nieco odświeżyło swój wizerunek. A może nawet nie odświeżyło, co przypomniało, że można tu znaleźć naprawdę ciekawe rzeczy. Obok całej gamy klasyków (od granatowych, "szkolnych" marynarek po dopasowane czarne spodnie), pojawiły się "smaczki", które przyciągnęły nowych klientów - jak wielokrotnie wspominany na blogach i portalach kożuch-futerko. Tym razem kolekcja jest trochę bardziej stonowana. Żakiety w klasyczną kratę, wełniane swetry, proste sukienki - to nie są rzeczy, które sprawią, że spadnę z krzesła, przeglądając zdjęcia. Ale za to wyczerpię limit karty kredytowej, bo paradoksalnie, właśnie takich ubrań najczęściej szukam - dobrze wykonanych, nieprzesadzonych i niezbyt dosłownie osadzonych w różnych, mniejszych i większych "modach". Podoba mi się też pomysł na kolekcję świąteczną. Nie karnawałową, pełną ciężkich cekinów i góry brokatu (uwielbiam i jedno, i drugie, ale nie w każdym wydaniu), a łączącą swobodę z elegancją. Mam wrażenie, że to styl wielu amerykańskich blogerek, których strony tak chętnie obserwuję (między innymi Pink Peonies, M loves M, With Love From Kat). Dopasowane fasony połączone z ciekawymi fakturami, ołówkowe spódnice i wyraźne, chociaż raczej stonowane wzory. Są też błyszczące nitki i cekiny, ale wszystko w wydaniu raczej na oficjalną kolację, niż imprezę w klubie. Czy to źle? Według mnie wprost przeciwnie - Tatuum nie udaje, nie próbuje na siłę się odmłodzić, tylko kieruje swoje ubrania dokładnie do tych osób, do których powinien. Tak trzymać!
Wszystkie zdjęcia - materiały prasowe Tatuum. Zapraszam na fanpage i stronę firmy.

23 grudnia 2013

Wesołych Świąt

Wszystkim czytającym, przeglądającym i wpadającym na efekty uboczne chciałabym życzyć cudownych i spokojnych chwil w świątecznej atmosferze, prezentów od polskich projektantów pod choinką i spełnienia marzeń! Samych przyjemności w 2014 roku :)

- Katarzyna | efekty uboczne


18 grudnia 2013

Henry&Vince FW 2013

Dlaczego o polskiej modzie mówi się, jakby była tylko domeną szarych bluz i dresowych spodni? Mam wrażenie, że niektórzy specjalnie zamykają oczy, na to, co tworzą projektanci... żeby móc trochę ponarzekać. Ale na blogu nie ma miejsca na krytykanctwo. Za to jest na jesienno-zimową kolekcję Henry&Vince.
To dopiero druga kolekcja Henry&Vince, ale młoda marka od początku przyzwyczaja nas do dobrego. Wiosna i lato mijały pod znakiem pastelowych barw w połączeniu z tradycją (czerń i biel). Jesień za to wcale nie atakuje nas burością. Pojawia się beżowy melanż, ale tuż obok kolor wina i miedziano-złoty żakard. Powracają fasony znane z debiutanckiej kolekcji, rozkloszowana spódniczka, prosta bejsbolówka. Mimo tego, nie mam odczucia, że to powtarzalne - może to za sprawą materiałów, a może po prostu dobrze mieć swój "główny" produkt, który lubi witać się z nami co sezon? Podoba mi się też pomysł na sukienkę, którą można zakładać na kilka sposobów - luźna tuba nadaje się i na kaptur (na zimę idealny!), i na lejący golf. Ta wielość funkcji obecna jest w większości rzeczy Henry&Vince - bejsbolówki wcale nie są tak sportowe, jak mogłoby się wydawać, a jedwabna sukienka spisze się i na uroczystej kolacji u babci, i w pracy. Dodatkowy atut, który ciężko przekazać na zdjęciach (a w słowach jeszcze trudniej), jakość. Wełna, kaszmir, jedwab... dominują naprawdę dobre materiały i równie dobre wykończenie. Dowody? Pelerynka z poprzedniej kolekcji jest rewelacyjna - nie mam wątpliwości, że przetrwa w mojej szafie lata. Takim ubraniom mówię zdecydowane tak!
Wszystkie zdjęcia - Ewa/No Sugar Photography, modeka - Luiza Matyba, włosy - Spinky Mood Creators, make up - Anita Zaboros, biżuteria - Cocktail'me fashion jewellery, buty - Loft37, miejsce - Studio Deszcz. Zapraszam na fanpage marki.

11 grudnia 2013

30 pomysłów na prezent

Coroczny, przedświąteczny szał zaczął się na dobre. Do Bożego Narodzenia zostało zaledwie kilkanaście dni i wszyscy, którzy nie mają jeszcze prezentów dla najbliższych, zaczynają popadać w panikę. Moje niespodzianki w większości są już zapakowane i w bezpiecznym kącie czekają na odpowiednią chwilę. Wszystkim, którzy mają jeszcze problem ze znalezieniem odpowiednich prezentów, podsuwam 30 podpowiedzi z polską metką. Które znajdą się pod Waszymi choinkami... a które sprawicie sobie sami? Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby rozpakować prezent od Chocokate albo Robotów Ręcznych. Pod choinką mogłabym też znaleźć piękną porcelanę Kristoff...



9 grudnia 2013

borska

Na studiach zaprojektowała kolorowy, męski garnitur, a na obronie stwierdziła, że nie mogłaby szyć ubrań dla kobiet. Jej marka stała się przeciwieństwem wcześniejszych pomysłów. Bardzo prosta, a momentami nawet surowa, geometryczna. W wąskiej palecie czerni, szarości, bieli i beżu. Ale to jednak coś więcej, niż popularny ostatnio basic. Borska udowadnia, że prostota to wcale nie odtwórczość i nuda.
Pocztą pantoflową dotarła do mnie świetna informacja - Izabella Borska, która tworzy markę borska, mieszka w Poznaniu. Nie mogłam nie odmówić sobie wykorzystania tej szansy i zajrzałam do jej pracowni. Na wieszakach nie znajdziemy szaleństwa barw - wiszą tam głównie skromne czerń i biel. Ale nie dajmy się zwieść pozorom - te ubrania wcale nie są (zbyt) proste. Niby patrzymy na skromne tuniki, ale zawsze jest w nich coś więcej - to, co odróżnia rzecz z sieciówki od ubrań z metką projektanta. Z jednej strony to detal i jakość, z drugiej - radość tworzenia. Proste fasony mają ciekawe materiały, pojawia się tłoczony wzór, pikowanie (które odrywa się od tegorocznych trendów, a wpasowuje raczej w ogólną estetykę borskiej), ledwo dostrzegalna faktura. Zwykła bawełna ograna jest geometrycznym krojem. Odcięcia, przecięcia, przeszycia i doszycia łączą poszczególne sylwetki spójną klamrą linii prostych. A jeśli już o liniach mowa - na pewno znacie inną poznańską projektantkę, Agatę Bieleń, której prace opierają się właśnie o motywy geometryczne. Ich projekty funkcjonują w obrębie tej samej estetyki, dlatego współpraca Izy i Agaty wydaje się czymś szalenie naturalnym. Poznań może być dumny!
Wszystkie zdjęcia - Karolina Miądowicz, ostatnie dwie fotografie - borska + Agata Bieleń. Zapraszam na fanpage projektantki.

5 grudnia 2013

HUSH Warsaw | 7-8 grudnia 2013

W dyskusjach o modzie i o tym, że jest źle i nijako, mam jedną odpowiedź. A w zasadzie dwa słowa, które stają w opozycji do tego wszystkiego, co w rozmowach negatywne. HUSH Warsaw.
Dlaczego? Po pierwsze: wysoka jakość. Selekcja projektantów to naprawdę trudne zadanie, ale myślę, że Ani i Magdzie - czyli organizatorkom targów - udaje się to znakomicie. Mam kilka zastrzeżeń, ale zebranie naprawdę reprezentatywnej grupy twórców, to tylko kwestia czasu (i ogromnej przestrzeni!). Podczas najbliższej edycji zobaczymy i tych, którzy w modzie mają już pewną pozycję (Mariusz Przybylski, Ania Kuczyńska, ORSKA), jak i tych, którzy dopiero na nią pracują (Michał Mrzygłód, Kas Kryst, Fooriat). Cieszy również obecność zagranicznych gości - wśród propozycji ich są między innymi gruzińskie buty, litewskie akcesoria oraz węgierski streetwear. HUSH udowadnia, że zwrot w stronę lokalności to nie tylko zachodnioeuropejski trend. Przy okazji łamie też stereotyp zadufanych w sobie "ludzi mody". Dziewczyny zaraziły swoją energią nie tylko projektantów. Zaprosiły do współpracy wiele osób z pogranicza świata mody i designu. Pierwszy projekt to magazyn HUSH ("zerowy" numer ukazał się online miesiąc temu) - w papierowej wersji będzie miał swoją premierę właśnie w najbliższy weekend, a nad tekstami pracowała tegoroczna grupa z Art&Fashion Festiwal - znając styl tych, których artykuły tam znajdziecie, myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić taką lekturę. Na targach czeka Was też kilka innych atrakcji - między innymi stoisko z pakowaniem i podpisywaniem prezentów (za litery odpowiada Małgosia Małecka, której prace uwielbiam i obserwuję od dawna, natomiast za ilustracje - przezdolna Magda Pilaczyńska). Będą też książki z księgarni Bookoff i porcelana Kristoff - czy można wymarzyć sobie lepsze prezenty? I chociaż wiem, że wpis brzmi nadzwyczaj pozytywnie (udziela mi się świąteczna aura), wszystkie dobre słowa są naprawdę przemyślane. Bo podpisuję się pod tym, co HUSH Warsaw dla polskiej mody robi. Żałuję, że nie uda mi się dotrzeć na kolejną edycję targów, ale gdyby ktoś miał ochotę się wybrać - przypominam, że to już w najbliższy weekend (7-8 grudnia) w Warszawie. A poniżej kilka subiektywnych wyborów z propozycji projektantów, którzy pojawią się w ten weekend w Arkadach Kubickiego.

Zapraszam na stronę i fanpage HUSH Warsaw. Zdjęcia produktowe Confashion i Ani Kuczyńskiej pochodzą z Mostrami.

27 listopada 2013

Aleksandra Kucharczyk FW 2013

Kilka dni temu oczarowała mnie fotografia, na której ognistowłosa modelka w golfie opiera się o ścianę. W jej spojrzeniu jest jednocześnie coś wyzywającego i delikatnego. Łączy przeciwieństwa. Nie mogłam oderwać wzroku od zdjęcia, bo nasuwały się kolejne i kolejne skojarzenia. Nie tylko o samej modelce, ale także kolekcji, bo fotografia pochodzi z najnowszej, jesienno-zimowej kampanii Aleksandry Kucharczyk.
Mam wrażenie, że kolekcje Oli, tak jak uroda modelki, opierają się o dwie skrajności. Z jednej strony projektantka pokazuje kobiece, rozkloszowane spódnice i zwiewne sukienki (kolekcje wiosenno-letnie), ale zimą przechodzi do czerni, szarości i luźnych, "owijaczowych" form. Najpierw pomyślałam, że to błąd, bo w końcu marka powinna wyróżniać się określonym stylem. Ale powinna też uwzględniać to, co dzieje się na rynku. A w końcu jesień to królestwo zgaszonych kolorów, w których chowamy się aż do pierwszych słonecznych chwil. Im dłużej przyglądam się tym ubraniom, tym bardziej upewniam się w tym, że odpowiadają naszym "zimowym potrzebom" - ciepłe, wygodne, łatwe w noszeniu. I chociaż nie jestem w stanie zaakceptować dresowego kompletu (czy tylko ja mam ochotę na odpoczynek od wszystkich dresopodobnych form?), to prawdziwe umiejętności projektantki widoczne są w świetnie uszytych płaszczach i kurtkach. Niby luźne, ale świetnie dopasowane, niby szerokie, ale nie burzą proporcji. Ale w kolekcjach Oli najbardziej zastanawia mnie coś zupełnie innego. Chociaż jestem zwolenniczką praktycznego podejścia do mody, to mam wrażenie, że wszystkie projekty łączy klamra... uczuć. Bo jest w tych ubraniach jest jakaś tęsknota, coś, czego nie da się dotknąć. I chyba właśnie w tym tkwi siła jej marki.
Wszystkie zdjęcia - Ida Strzelczyk, modelka - Alex/United4Models, makijaż, fryzury i stylizacja - Małgorzata Ejmocka. Zapraszam na fanpage i stronę projektantki.

25 listopada 2013

Diana Jankiewicz FW 2013

Niedawno zastanawiałam się nad tym, co przyciąga mnie do danej kolekcji. W ciągu ostatnich kilku miesięcy przybyło tyle marek, że nie jestem w stanie przyjrzeć się chociaż połowie z nich. Nie da się ukryć, że wiele nie warte jest oglądania - to po prostu kopie innych pomysłów. Ale w natłoku odtwórczości na szczęście znajduję kolekcje, które od pierwszego spojrzenia mnie zachwycają. I tak właśnie było z najnowszymi projektami Diany Jankiewicz.
W oczy od razu rzucają się klasyczne kroje, świetne materiały (głównie jedwab i wełna), mocne kolory. Do głowy przychodzi mi luksus we włoskim stylu - niby dojrzały i wyrafinowany, ale i przekorny. Bo ani limonkowy, ani różowy nie kojarzą się jednoznacznie z klasyką. To miła odskocznia od otaczającej nas szaro-burości. W kolekcji numerem jeden są z pewnością grube płaszcze. Zachwycają ich wysokie kołnierze, a ponure, jesienne dni, które ostatnio nie chcą nas opuścić, wydają się trochę mniej straszne, kiedy myślę o otuleniu się tym wełnianym cudem. W kolekcji pojawiło się też kilka klasyków - prosta sukienka, spódnica, koszule. Wszystko dopracowane w każdym szczególe (czy widzicie te piękne plisy, które zastąpiły zwykły kołnierzyk?) i (wybaczcie truizm), naprawdę ponadczasowe. Dodatkowy plus za świetnie dobrane dodatki. Mam słabość do skórzanych rękawiczek i cieszy mnie, że ktoś w końcu wykorzystał je w stylizacji! Jestem bardzo ciekawa, w którą stronę będzie rozwijać się marka, ale myślę, że doczeka się wielu stałych klientek. Wierzę, że moda na dobrą jakość i elegancję jeszcze do nas wróci... bo właśnie tak ubrane kobiety chciałabym spotykać na ulicach polskich miast.
Wszystkie zdjęcia - Turczyńska, modelka - Kinga Trojan/D'VISION, włosy i makijaż - Polka Dzwigala, buty - Aga Prus Handmade Shoes. Ubrania można obecnie zobaczyć i kupić w BLIND Concept Store w Warszawie. Zapraszam na fanpage projektantki.

21 listopada 2013

Belle - Sillage

Belle to marka, która na pojawiła się tutaj już trzy razy, ale jestem pewna, że będzie stałym gościem do ostatnich dni bloga. Mam słabość do takich miękkich form, które niczego nie udają - po prostu są. Otulają ciało wtedy, kiedy tego potrzebujemy, ratują, gdy nie mamy w co się ubrać. Jesienno-zimowe propozycje Belle - Sillage - to jednak krok naprzód.
Mam wrażenie, że z sezonu na sezon Magda Nowosadzka, projektantka Belle, pewniej czuje się w tym, co robi. Pierwsze ubrania (jeszcze nie kolekcja,a raczej zbiór tunik oraz sukienek) była bardzo skromna, zarówno pod względem formy, jak i kolorów. Potem pojawiły się paski i kropki. Tym razem wzór został wprowadzony do kolekcji za sprawą faktury. Obok miękkich dzianin rozgościły się zachęcające, ciepłe wełny. Patrząc na zdjęcia z najnowszego lookbooka, zastanawiam się, kiedy Magda pójdzie nie o krok,a dwa dalej i zdecyduje się na współpracę z innym projektantem - kapelusze albo biżuteria stworzone specjalnie do kolekcji, byłyby ciekawym uzupełnieniem całości. Ale i bez tego uważam Belle za godną polecenia markę. To ubrania, przy których nauczymy się kupowania polskiej mody. 
Zdjęcia - Oll Bydlovska, modelka - Alicja/Mango, biżuteria - Kasnalka. Zapraszam na fanpage i stronę Belle.

17 listopada 2013

Woolover FW 2013

Czy ubrania mówią? Gdyby ktoś zadał w towarzystwie takie pytanie, spotkałby się raczej z zażenowanym spojrzeniem współrozmówców, niż z ich zrozumieniem. Ale czy można odmówić swetrom Robotów Ręcznych tego, że nawiązują z nami dialog? Nie ma mowy. Grube sploty, miękkie wełny, piękne zdjęcia... sama nie wiem, co w największym stopniu wpływa na to, że te rzeczy opowiadają historie.
Październikowy weekend w domku za miastem, ostatnie słoneczne popołudnia i mroźne poranki. Długie spacery z psem, wieczory przed kominkiem, z książką w dłoni i kotem na kolanach. Na stole w kuchni czekają dwa kubki gorącej czekolady, a przez ulubiony fotel przerzucono gruby koc... Czy to właśnie nie to, co próbuje opowiedzieć nam najnowsza kolekcja RR? Woolover to także opowieść o miłości. O tym, jak ukochana osoba poprawia nam przed wyjściem szal, a kiedy nie ma nas w domu, podkrada ulubiony sweter. Ale uczucie łączy też piękne wełny, mieszają się ich rodzaje, kolory, faktury. Obok charakterystycznych dla stylu RR warkoczy, pojawiają się też nowe połączenia. Jak w pięknej sukience przed kolano w kilku kolorach (odcienie beżu i kremu) i fakturach. I w końcu to miłość Marty Iwaniny-Kochańskiej do tego, co robi i do osób, które jej w tym pomagają (czyli przemiłych pań, które specjalnie dla nas przez tyle dni dziergają piękne swetry). To chyba dlatego od ubrań i akcesoriów RR - dosłownie i w przenośni - bije takie ciepło. I kto by się spodziewał, że zdjęcia do kampanii powstały w jeden z najcieplejszych dni roku...?
Wszystkie zdjęcia - Katarzyna Stach, mod. - Ewa/Avant Models, Szymon/AMQ, makijaż i włosy - Anna Zieja, pomysł i stylizacja - Ewelina Gordziejuk, Marta Iwanina-Kochańska. Zapraszam na stronę i fanpage Robotów Ręcznych.