27 lutego 2013

1,2,3... inspire me || Cloudmine

Jak każdy człowiek, lubię sobie sprawiać przyjemności. Nie powinno to nikogo dziwić, tak jak to, że wśród rzeczy poprawiających humor wysoką pozycję znajdują... zakupy. Szczególnie, odkąd staram się do nich podchodzić wyjątkowo trzeźwym okiem i wybierać tylko to, co ma moje stuprocentowe uznanie. Moja szafa zapełnia się ubraniami od polskich twórców i to naprawdę wspaniałe uczucie. A ponieważ cały czas mam nadzieję, że przekonam Was do odczuwania podobnego, razem z Cloudmine przygotowałam małą niespodziankę. Przez najbliższe dwa tygodnie (czyli do 13 marca, 23:59!) na hasło "efekty uboczne" podane przy zamówieniu jakiejkolwiek rzeczy autorstwa każdego z trzech poniższych projektantów, przesyłka Pocztą Polską nic Was nie kosztuje. Poniżej szczegóły!

Uwielbiam biżuterię Ani i to miłość od pierwszego wejrzenia. Mam trzy cudowności jej autorstwa i z każdej jestem w stu procentach zadowolona. Najbardziej lubię w niej to, że idealnie łączy oryginalność z subtelnością. Nieważne, czy wykonane są ze skóry, metalizowanych nitek, czy stali - jest w nich coś eterycznego i kobiecego, mimo prostoty.


Domi to mój numer jeden, jeśli chodzi o połączenie eksperymentów i radości, kreatywności. Znajdą się tacy, którzy popukają się teraz w czoło, ale według mnie, od tych projektów po prostu bije dobra energia. A o jej ostatniej kolekcji pisałam kilka tygodni temu i nadal jestem pod wrażeniem tamtych ubrań i lookbooka.


Rilke jest absolutnie bezbłędna a jej bielizna przebija produkty każdej do tej pory znanej mi firmy produkującej bieliznę. Projektantka kocha tworzyć, kocha kobiece ciało, a w swoich małych dziełach sztuki zamyka  całe swoje uczucie.  Rilke ma tylko jedną wadę. Po zakupach u niej... już nigdy więcej nie chce się wrócić do zwykłego sklepu. 

Zasady w skrócie:
1. Przy zamówieniu dowolnej ilości rzeczy (od przybytku głowa nie boli!), od każdego z powyższych projektantów (Ania Ławska, Rilke, Domi Grzybek) - wysyłka PP gratis.
2. Aby nie ponosić kosztów wysyłki, podczas składania zamówienia należy podać specjalne hasło, które brzmi - "efekty uboczne".
3. Po odbiorze zamówienia trzeba je szanować i nosić z miłością!
4. Darmowa wysyłka dotyczy zamówień zrealizowanych od 27 lutego 2013 do 13 marca 2013.

Wszystkie pytania, zarówno o same ubrania, jak i zamówienia i wysyłkę, proszę kierować do Cloudmine. Koszty przesyłki zostaną odjęte przy płatności przelewem, w wypadku użycia systemu DotPay - należy uprzednio skontaktować się ze sklepem.

A tutaj... zapraszam do chwalenia się zakupami!

22 lutego 2013

Bartosz Malewicz SS 2013

Nie sztuką jest zaprojektować i wypuścić na rynek jedną kolekcję. Bo za debiutem, powinny iść kolejne, i oczywiście - coraz lepsze. Bartosz Malewicz zaczynał od bardzo dziewczęcych i lekkich sukienek. Były lekkostrawne i przyjemne. Potem poszedł o krok dalej, kontynując i ulepszając swoje pomysły. Zdjęcia z kampanii obiegły już portale o modzie kilka tygodni temu, ale lookbook pachnie jeszcze świeżością.
Kampania jest naprawdę przyjemna - ciężkie kwiatowe tło stanowi idealny kontrast dla lekkich i pastelowych ubrań. Zdjęcia "chodzą" za mną, odkąd zobaczyłam je pierwszy raz na Facebooku. Kilka dni temu pojawił się też lookbook (we wpisie celowo pomijam część męską - można obejrzeć ją tutaj). Kolorystyka przypomina trochę poprzednią kolekcję projektanta, podobnie kroje, przez które przemykają geometryczne wstawki - tym razem urozmaicone o ciekawe materiały i faktury (miejscami pojawiają się nienachalne przezroczystości). Są też falbany i trochę słodyczy, ale bez uczucia przesytu - wszystko jest zrównoważone. Powiedziałabym, że całość to zręcznie wymieszane kobiecość i dziewczęcość, miejskość i elegancja. Najmocniejsza strona? Zdecydowanie krótkie kurteczki i długie, dopasowane marynarki. Widać, że projektant zna się na rzeczy. W całości nie daje mi spokoju tylko jedna kwestia - kolekcja wydaje się być kierowana do młodszych kobiet, propozycje na wiosnę są chyba nawet bardziej "młodzieżowe" niż te na ubiegły sezon. Za to ceny na pewno nie należą do tych, na które młode kobiety mogą sobie pozwolić. Szukam części wspólnej, żeby zrozumieć, do kogo tak naprawdę kierowana jest marka. Ale na razie - całość, mimo wszechobecnych nitów (ćwieków?), których bardzo nie lubię, całkiem pozytywnie mnie zaskoczyła. Poniżej kilka zdjęć z lookbooka - moje ulubione sylwetki. Całość już dostępna na stronie projektanta!
Zdjęcia: Sebastian Mamaj, asystent: Łukasz Mamaj, stylizacja: Różena Opalińska, asystent: Maciej Czerniejewski, modelka: Justyna F/D'Vision, włosy: Alan Dąbrowski/Jaga Hupało born to create, makijaż: Andrzej Kawczyński (kosmetyki Giorgio Armani), postprodukcja: Przemek Brzostowski/Final Touch. Zapraszam na fanpage  i stronę projektanta.

20 lutego 2013

W Rzeczy Samej

Mam wrażenie, że Poznań, który do tej pory był trochę poszkodowanym miastem, w końcu wziął się w garść. Powstaje coraz więcej wartych uwagi miejsc, powoli rodzą się kolejne inicjatywy. Mam nadzieję, że takich pomysłów będzie jeszcze więcej. Wydaje się, że na razie wszystko jest na dobrej drodze. A do listy rzeczy, które warto w Poznaniu zobaczyć, mogę dopisać kolejne miejsce - tym razem będzie to W Rzeczy Samej.
 
W zasadzie ciężko powiedzieć, czym dokładnie jest W Rzeczy Samej. Na pewno miejscem, gdzie można znaleźć wyselekcjonowane ubrania i dodatki. Pierwszą, chyba najważniejszą częścią sklepu, jest dział vintage, czyli przeróżnych ubrań z drugiej ręki. Są tu i prawdziwe retro perełki (świetne buty!), i trochę prostsze, bardziej codzienne ubrania (np. koszula w groszki), tak, żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dla tych, którzy pewniej czują się w autorskich projektach, przygotowano specjalny wieszak, który, jak łatwo się domyślić, przyciągnął mnie na dłużej. To głównie miejskie propozycje, takie jak obszerne bluzy (ta w zielono-szare paseczki na żywo wygląda rewelacyjnie), miękkie koszulki i topy czy pojemne bawełniane torby. Właścicielka (a właściwie - współwłaścicielka, bo za sukcesem WRS stoi przemiły duet) z uśmiechem opowiada o każdym z projektantów i cieszy się, kiedy widzi zainteresowanie klientów. A ci mają w czym wybierać, bo oprócz ubrań, są i dodatki. Głównie autorska biżuteria Kamili (o marce pani-Ka pisałam w ubiegłym roku) - wiosenne nowości już niebawem, ale miałam okazję przyjrzeć się prototypom i wiem, że jeszcze się tu pojawią. 
Piękna pasiasta bluza!
Tak, jak wspomniałam, W Rzeczy Samej nie da się nazwać zwykłym sklepem. To też punkt spotkań - bo drzwi tego małego, ale całkiem przyjemnie zaaranżowanego miejsca są cały czas otwarte. Można zasiąść w wygodnym fotelu (ten, który zyskał drugie życie,dzięki dżinsowemu obiciu podbił moje serce), porozmawiać, pooglądać nowości, czy zamówić spersonalizowaną wersję którejś z błyskotek. Dobrze widzieć też inicjatywy właścicieli - organizowano już własne targi (Zatargi) i kameralne wietrzenie szaf (Ciuchowymiana), których kolejne edycje zapowiadane są na pierwsze wiosenne dni. A jeśli już o wydarzeniach mowa, to W Rzeczy Samej razem z pani-Ka wybierają się na najbliższą edycję poznańskiej wymiany odzieży - Babi Targ. Tych, którzy dotrzeć nie mogą, zapraszam pod stały adres W Rzeczy Samej (ul. 23 lutego 7, Poznań). Warto tam zajrzeć - przymierzyć ubrania, dotknąć biżuterii, czy zamienić kilka słów z właścicielami. Na pewno chętnie odpowiedzą na wszystkie pytania i opowiedzą o sklepie, nad którym czuwa całkiem sympatyczny... robal. Ale o co chodzi - nie zdradzę. Rozwiązanie zagadki tylko pod wskazanym adresem!
W Rzeczy Samej - ulica 23 Lutego 7, Poznań. Zapraszam też na profil na Facebooku. Dziękuję Kamili za udostępnienie zdjęć.

18 lutego 2013

Przemyślenia#1 - 10 rzeczy, o których projektanci nie powinni zapomnieć

Jakiś czas temu Jaga podesłała mi kilka zagranicznych tekstów o blogowaniu. A dokładniej - o błędach popełnianych przez blogerów. Okazało się, że na sumieniu mam ich całkiem sporo, od mało znaczących grzeszków, o których nie trzeba nawet wspominać, do większych przewinień, które, wydawałoby się, są tak oczywiste, że wszyscy o nich pamiętamy. Może i tak, ale dopóki nikt nie wytknie ich palcem, nadal je popełniamy. Kilka dni później Małgosia napisała dwa teksty (I,II) o kupowaniu ubrań. A raczej o tym, dlaczego chcemy (lub i nie) to robić. Pomyślałam o projektantach, na których zdarza mi się słyszeć skargi (przyznaję się, że czasem sama narzekam... ale obiecuję, jeszcze częściej chwalę!), a którzy czasem tu zaglądają. Poniżej moje dziesięć całkowicie subiektywnych uwag, które wynikają z własnych upodobań, doświadczeń i przemyśleń. Nie są to wielkie odkrycia, raczej naprawdę podstawowe i oczywiste stwierdzenia, o których bardzo łatwo zapomnieć w natłoku obowiązków. A ja chcę o nich przypominać. Mam nadzieję, że ci, którzy projektują - skorzystają z tego zbioru, a potencjalni klienci dopiszą kilka słów od siebie. Czekam na Wasze przemyślenia! Poniżej subiektywna dziesiątka, w kolejności naprawdę przypadkowej.

1. Myśl całościowo.
Bycie projektantem to nie tylko rysowanie pięknych szkiców i szycie ubrań, to cała seria dodatkowych, czasochłonnych działań. Nie ma sukcesu bez ciężkiej pracy! Jeśli ktoś nie radzi sobie z nadmiarem obowiązków - czas pomyśleć o ich podziale (uwaga dla kupujących: jeśli wymagacie ekspresowej obsługi to pamiętajcie, projektant jest tylko człowiekiem, a każda kolejna osoba w jego ekipie, to wzrost ceny produktu - zyskami trzeba się dzielić). O czym warto pamiętać? Na przykład o tym, że klienci mają nadzieję, że ktoś odpowie na ich pytanie odnośnie do produktu i szybko go wyśle, a redakcja magazynu chciałaby dostać e-mail ze zdjęciami dziś, a nie trzy dni po terminie.
 
2. Stwórz markę.
Po pierwsze - warto ją mieć, bo nie ma nic gorszego, niż nijaka marka. Dla mnie świetnym przykładem zbudowania wokół siebie pewnej magicznej otoczki, są Roboty Ręczne. Nawet, jeśli ktoś obudziłby mnie w środku nocy, umiałabym wymienić skojarzenia - Myszon, miękkie swetry, domowa atmosfera, miłość. Według mnie, z każdego działania marki powinno dać się wyciągnąć jakiś wniosek, który zbuduje spójną całość. Metka to nie tylko kawałek materiału - kiedy coś sobą przekazuje, głębiej zapada w pamięć. Pokazywanie swoich ubrań na czerwonym dywanie jest dobre wtedy, kiedy nasze ubrania są do tych "gwiazd" kierowane. Wyobrażacie sobie tuniki belle w teledysku Dody? Brzmi zabawnie, ale takie rzeczy naprawdę się zdarzają...

3. Dbaj o wizerunek.
Kiedy już go stworzymy - warto o wizerunek zadbać. I o swój (nie kłamiemy, że wyślemy zdjęcia dziś, jeśli wiemy, że zrobimy to dopiero za tydzień) i marki (rozpadające się szwy i opóźniająca się wysyłka zniechęci nawet największego fana). Można być własnym specem od PR i myślę, że w wielu przypadkach jest to nawet wskazane. Dlatego proszę, jeśli decydujecie się przekazać komuś ten (tak istotny!) fragment waszej działalności, dobrze się zastanówcie. Wbrew pozorom, zdarzają się przypadki tzw. "specjalistów", które mają problemy z tworzeniem zrozumiałych zdań w języku polskim i najzwyklejszą uprzejmością. Chamstwu i braku profesjonalizmu mówimy nie! Wystarczy dobra organizacja (zacząć można od drobnych kroków, jak uporządkowania listy odbiorców informacji prasowych o nowych kolekcjach) i trochę zdrowego rozsądku.

4. Szanuj innych.
Dla mnie to podstawa i chyba pierwsze przykazanie odnośnie każdego zawodu. Szacunek - do klientów, do mediów, do blogerów, do innych projektantów. Ale i do tych, którzy atakują, pisząc niemiłe komentarze. I do własnej, ciężkiej pracy. Mam wrażenie, że właśnie o tym najczęściej się zapomina. Dla mnie brak szacunku jest czymś niewybaczalnym i choćbym płakała z miłości do ubrań - na pewno nie zrobię zakupów u kogoś, kto mnie tak potraktował. Może to konsumencka wygoda, wynikająca z ogromnego wyboru, ale myślę, że wynika to raczej z tego, jak sama staram się podchodzić do wszystkich, których spotykam.

5. Zaprzyjaźnij się z blogerami.
Nikt nie zaprzeczy, że blogerów warto sobie zjednać. Niektórzy zapraszają ich na wydarzenia, inni wysyłają prezenty. Według mnie podstawą każdej relacji powinien być wspomniany wcześniej szacunek. Nieważne, czy chodzi o zaproszenie kogoś do sesji zdjęciowej, czy wysłanie informacji prasowych i zdjęć. Nie warto się też bać - blogerzy to normalni ludzie! Kiedyś, znajoma projektantka powiedziała mi, że chciała wysłać e-mail do Harel, ale... bała się jej reakcji. Rozwiewam Wasze wątpliwości - to jedna z najmilszych osób w polskiej blogosferze związanej z modą i na pewno nie zrobi Wam krzywdy. W najgorszym wypadku naśle na Was Łatkę. Dlatego w zanadrzu zawsze warto mieć paczkę Pedigree.

6. Czytaj i odpowiadaj.
Po pierwsze - trzeba monitorować miejsca, w których jesteśmy. Prowadzenie konta na Facebooku, obsługa skrzynki pocztowej, strony internetowej... bez różnicy, czy tych form jest kilka, czy kilkanaście - zwracamy uwagę na wszystkie. Według mnie, odpowiadanie na wiadomości i pytania, to jeden z elementów okazywania potencjalnym klientom szacunku (mówiłam, że jest istotny!). Podanie dokładnych wymiarów, przesłanie linka do sklepu internetowego, wypisanie nadchodzących targów - to wszystko zajmuje tylko kilka minut, a może przynieść same korzyści. Warto pamiętać, że tylko naprawdę zadowolony klient poleci markę innym znajomym. Sama kilkukrotnie próbowałam zrobić u kogoś zakupy, ale po wymianie paru wiadomości, projektant nagle znikał. Nie kupiłam wymarzonej rzeczy, nie ukrywam też - byłam rozczarowana. Kiedy nawiązuję z kimś kontakt i widzę zaangażowanie drugiej strony, łatwiej o takiej marce napisać... i zrobić tam zakupy.

7. Nie obrażaj się.
Fochy, obrażanie i zadzieranie nosa - czy jest tu ktoś, kto to lubi? Drodzy projektanci, wystawiacie swoją pracę na pokaz - musicie być gotowi na to, że spotka się ona nie tylko z zachwytami, ale i krytyką. Dobrze taką krytykę przyjąć i przeanalizować! Obrażanie, poniżanie i potyczki słowne (publiczne! na Facebooku! brr!) odpadają. Z każdej kłótni i każdej uwagi można coś wynieść. Na krytykanctwo można przymknąć oko, ale z krytyki - wyciągać wnioski.

8. Rozpieszczaj klientów.
Może brzmi to banalnie, ale klienci lubią być rozpieszczani. Sama się do tego przyznaję i nie widzę w tym nic złego. Nie trzeba do każdego zamówienia dołączać bukietu kwiatów i czekoladek, a po pokazach rozdawać gigantyczne paczki prezentów. Za to każdy lubi dostać ładnie i schludnie zapakowane zamówienie. Wymarzona rzecz cieszy jeszcze bardziej, kiedy dołącza się do niej małą karteczkę, przewiąże wstążeczkę, włoży w ozdobny kartonik. Jeśli ktoś robił zakupy w Mostrami, wie, o czym mówię. Oczywiście nie chodzi tu o wielkie, kosztowne rozwiązania, ale o drobne gesty, które naprawdę powodują uśmiech.

9. Przygotuj się.
Najlepiej na najgorsze. Chyba zawsze warto być przygotowanym na każdą sytuację - nawet najbardziej kryzysową. Zacznijmy jednak od podstaw - w moim świecie marzeń, każdy projektant, który wchodzi w nowy sezon, posiada przygotowane materiały prasowe - zdjęcia, informacje o kolekcji, dane do kontaktu. Wszystko zebrane w całość i - ach, kraino marzeń - dostępne na stronie albo chociaż czekające bezpiecznie na dysku... Trzy minuty po otrzymaniu wiadomości z zapytaniem o najnowszą kolekcję, wysyłacie odpowiedź. A plan B w razie ewentualnej katastrofy... zawsze się przyda.

10. Bądź otwarty.
Na współpracę, na nowe doświadczenia, na wyzwania. Na to, żeby jechać na tydzień mody do Tanzanii, jak Mozcau. Żeby odwiedzić berlińskie Bread&Butter, jak wspominane już Roboty Ręczne. Na to, by zaprosić do swojej kampanii blogerkę, której nikt nie zna, ale idealnie pasuje do Waszej marki. Na to, by stworzyć limitowaną serię produktów. Na to, żeby zrobić coś niekonwencjonalnego i wybijającego się poza schemat. Zawsze warto próbować!

15 lutego 2013

1,2,3 inspire me... || wiosna

Wiosna coraz bliżej (a przynajmniej taką mam nadzieję), znamy już trendy na przyszłą jesień (!), ale każdy czeka chyba na dłuższe dni i letnie słońce. Polscy projektanci zapadli w zimowy sen, kolekcji na nadchodzący sezon jest naprawdę niewiele. Za to z dostępnych już elementów można stworzyć cokolwiek nam się zamarzy - z wybiegowym efektem. Poniżej trzy zestawy-inspiracje, odnośnie tego, co "musimy" nosić tej wiosny, chociaż sama do tzw. "must have" podchodzę bardzo sceptycznie. A na dziś - wybieram dwójkę!

1. Cukierki i przezroczystości
Błyszczące niczym cukierki trencze Burberry na pewno staną się hitem, chociaż sama uważam, że klasycznej wersji tego ponadczasowego płaszcza po prostu nie da się pokonać. Nie wiem, w jakim musiałabym być stanie, żeby założyć mieniącą się bluzkę w panterkę, ale trzeba przyznać, że projektom Zuo Corp odwagi nie brakuje. I właśnie za to uwielbiam tę markę - takiej świeżości w polskiej modzie naprawdę potrzebujemy. A chociaż Furla rodzimą marką nie jest - nie mogłam się oprzeć przed dodaniem tutaj takiego zagranicznego akcentu. Za bardzo lubię Candy Bag... a Zuo jest warte najlepszej oprawy!

bluzka - Zuo Corp | Mostrami // spodnie - Solar // candy bag - Furla // lakier - Vipera // szpilki - Kazar

2. Czarno-biała geometria
Od zawsze lubię to połączenie kolorów, a ich geometryczne wariacje można było znaleźć praktycznie wszędzie, w różnych formach - od pasków, przez kropki, aż po kratę (jak u LV, Moschino czy Oscara de la Renta). Sama nie przepadam za miksowaniem wzorów, stąd tylko jeden, dominujący element - idealna spódnica z pianki. Do tego między innymi świetna kopertówka (która w oryginalne ma służyć za kosmetyczkę) od marki Bagasz - strasznie podoba mi się jej delikatna faktura i błysk. Taki zestaw założyłabym nawet teraz!

bluzka - Tomaotomo | Mostrami // kosmetyczka w roli torebki - Bagasz // spódnica - Papillon | Mostrami // naszyjnik - Ania Ławska | Cloudmine // buty - Aga Prus Handmade Shoes

3. Hello, Sailor!
Marynarskie połączenie granatu, bieli i czerwieni zawsze się obroni. I zawsze wraca! Najlepiej w postaci ponadczasowych pasków, jak u Michaela Korsa. Dodatki? Koniecznie złote, ale niekoniecznie w klasycznym odcieniu - rdzawy odcień bransolety idealnie przełamuje ten nadmorski stereotyp. Ale żeby pozostać w klimacie wakacji - najnowszy numer Harper's Bazaar (polska edycja!) do poczytania. Każdemu przyda się trochę relaksu!

 tuba - Mozcau | Mostrami // bransoleta - pani Ka // bluzka - Tatuum // polskie wydanie Harper's Bazaar // spodnie - Muses | mostrami // torba - Piotr Czachor // baletki - Baletka | Pakamera

11 lutego 2013

Agnieszka Orlińska SS 2013

Pokaz Agnieszki Orlińskiej to ostatni, który się tutaj pojawi, wśród tych, które widziałam już ponad pół roku temu w Łodzi. I tak, jak w przypadku Justyny Chrabelskiej, na początku jakoś go nie zauważyłam. Był poprawny - dopiero z czasem zaczęłam sobie uświadamiać, że pojedyncze elementy, na które zwróciłam uwagę, układają się w spójną, zachęcającą całość.
Kobieco i w bieliźnianym stylu - to wymaga odwagi i łatwo stworzyć stylizację zbyt wulgarną, agresywną, albo, wprost przeciwnie - nijako-łóżkową. Projektantce udało się ominąć obie skrajności. To, co widziałam w Łodzi, było dojrzałe, kobiece i eleganckie. Nie znaczy to, że nie miałam żadnych zarzutów, ale skupmy się na tym, co, przynajmniej według mnie, było dobre. Wulgarność została wyparta przez bezpieczne długości (za kolano), by przełamać kobiecość pojawiły się też spodnie i bluzy, czy raczej krótkie kurtki, z pięknymi detalami. Skóra i podwójne warstwy materiału ujarzmiają przezroczystości. I wydawałoby się, że to wszystko jest wyjątkowo proste, momentami nawet - nudne, ale... to jedyna z niewielu kolekcji, do której wracam myślami. Pokazu nie zapamiętałam, ubrania - owszem. A polubiłam je szczególnie mocno po tym, jak zobaczyłam ten (ostrzegam, wchodzicie na własne ryzyko!) lookbook. Mogłabym przymierzyć wszystko. I nawet pastele, o których myślałam już tylko w samych negatywach, mogą znaleźć się na mojej wiosennej liście życzeń.
Wszystkie zdjęcia - Marek Makowski, cała fotogaleria z pokazu - tutaj. Zapraszam na fanpage projektantki.

8 lutego 2013

Domi Grzybek - Youth

Domi Grzybek to projektantka, która zachwycała od samego początku. Bo tworzy coś zupełnie innego, i chociaż pozornie wszystko jest dość proste, jest w tych ubraniach niepohamowana radość, zabawa i kreatywność. Samo patrzenie na jej ubrania to przyjemność.
Lookbook kolekcji Youth pojawił się w sieci tak dawno, że wstyd o tym w ogóle wspominać. Nie wiem, dlaczego od razu nie trafił tutaj! Piękne zdjęcia, piękne ubrania i rewelacyjne wykonanie - kolejny raz u Domi nie ma się do czego doczepić. Jakiś czas temu ukazał się też powiązany z poznańskim Starym Browarem Brand Magazine, w którym znalazł się wywiad z projektantką. Kolejne miłe zaskoczenie, gdy ktoś, kto robi takie piękne rzeczy, zupełnie przy okazji jest też szalenie otwartą i miłą osobą. A do listy przyjemnych rzeczy dorzucam jeszcze nowości w Cloudmine - oczywiście te od Domi Grzybek. Prawdziwa terapia antydepresyjna na dzisiejszą pogodę! 

Wszystkie zdjęcia - Agata Mendziuk, modelka - Sylwia Błaszczyk | Fashioncolor, make up - Sylwia Smuniewska, stylizacja - DAG. Zapraszam też na fanpage projektantki.

6 lutego 2013

Aryton SS 2013

Chociaż Aryton, przynajmniej na razie, pozostaje w strefie (finansowych) marzeń, nie przestaje inspirować. Bo i ubrania, i kampanie są na światowym poziomie. Pół roku temu zachwycałam się zdjęciami Aldony Kaczmarczyk i świetnymi, grubymi płaszczami. Tym razem, przed obiektywem jednej z moich ulubionych fotografek, stanęła piękna Asia Piwka. Efekty nie wymagają słów - chyba każdy przyzna, że to naprawdę udana kampania!
Kolekcja SS 2013 to dwie uzupełniające się części - Zen, czyli neutralne, ale charakterystyczne formy, oraz Deco Diva, dużo kobiecości przyciągającej wzrok. Do tego trochę marynistycznych motywów (kto nie kocha ponadczasowych pasków?!) - i mamy ubrania, które potrafią się dopełnić i stworzyć naprawdę udane zestawy. Widać to zarówno w kampanii, jak i ciekawym lookbooku (do obejrzenia tutaj, koniecznie - rewelacyjne stylizacje!). Ubrania są klasyczne i kobiece, ale jednocześnie bardzo nowoczesne, świeże, odważne. Ale to odwaga, która nie balansuje na granicy kiczu, jest wysmakowana, dojrzała. Nawet najprostsze połączenia zyskują tutaj na wartości - jak ceglasto-pomarańczowy garnitur, który dzięki nietypowej barwie i przyjemnej stylizacji, na długo zapadnie mi w pamięć. W zasadzie to już zapadł! Tak jak dopasowane spodnie ze skórzanymi wstawkami i wiele innych elementów, o których nie będę już pisać - trzeba za to zobaczyć te zdjęcia. Pierwsza klasa!

Wszystkie zdjęcia: Aldona Kaczmarczyk/Van Dorsen Talents, modelka: Asia Piwka/ New Age Models, koncepcja artystyczna i stylizacja: Marta Kalinowska, koncepcja graficzna: Joanna Dobkowska, makijaż: Izabela Wójcik/Van Dorsen Talents, włosy: Kacper Rączkowski/ DiVision Art, scenografia: Natalia Kacper Mleczak, produkcja: Anna Boczkowska / Van Dorsen Talents. Zapraszam na stronę i fanpage marki Aryton.