17 czerwca 2013

Simple FW 2013

Dwudzieste urodziny to zawsze doskonała okazja do świętowania - nawet, jeśli mówimy o modzie. Nic dziwnego, że Simple postanowiło uczcić je specjalnym pokazem (przy okazji zapraszając na niego cudowną Zuzę Bijoch!). Internet huczy od plotek na temat opóźnień, celebrytów i innych atrakcji, które szczerze mówiąc, średnio mnie interesują. Korzystam ze swojej nieobecności i tego, że ubrania mogę (bez końca) oglądać w świętym spokoju, z mojego jednoosobowego, bezpiecznego pierwszego rzędu - na ekranie komputera. Szkoda tylko, że w dyskusji o tym, kto, kiedy i dlaczego, zniknął gdzieś wątek samej kolekcji. A przecież jest o czym pisać.
W mojej głowie cały czas ukryta jest poprzednia kolekcja Simple, naszpikowana słodkimi niczym pudrowe cukierki kolorami, rysunkami lukrowanych babeczek, dziewczęcymi kołnierzykami, falbankami i kokardkami. To miłe wspomnienie, ale chyba trochę nazbyt dosłowne, więc z ulgą oglądałam militarne inspiracje, które tym razem nie spowodowały uczucia przesytu. Pomogły też stylizacje - chociaż krawat ozdobiony błyskotkami cały czas wydaje mi się kiepskim żartem, wielkie, futrzane torby są idealnym dopełnieniem kolekcji i już żałuję, że najprawdopodobniej zostaną w niej tylko jako wzór. Całość ogląda się wyjątkowo przyjemnie i mimo liczby sylwetek - bez znużenia. Według mnie to naprawdę porządna kolekcja, z całkiem udanymi smaczkami w postaci propozycji dla mężczyzn. Pojawiły się jako bonus - czy to nie doskonały pomysł, by to właśnie solenizant sprawiał nam niespodziankę z okazji swoich urodzin? Niestety, to ostatnie projekty Lidii Kality dla tej polskiej sieciówki (?) - kilka miesięcy temu ukazał się oficjalny komunikat grupy Gino Rossi w tej sprawie, niestety nigdzie nie znalazłam informacji, kto stanie za sterami Simple. Na pewno ma przed sobą ciężkie zadanie, bo w kwestii samych projektów, poprzeczka zawieszona jest dość wysoko, a marce towarzyszy pewna aura luksusu. Dla mnie widoczna w kampaniach (pokochałam je od sesji, do której zaangażowano moją ulubioną modelkę - Magdę Frąckowiak), samych ubraniach, pomyśle na wizerunek. Czar pryska, kiedy zajrzy się do sklepu - być może to tylko mój pech i wysokie wymagania, ale ilość rzeczy na metr kwadratowy, kartony leżące w przejściu i ogólna atmosfera w salonach sprawia, że od razu zaczyna boleć głowa i niestety, wizyta tam nie należy do najprzyjemniejszych. Czuję się jak intruz, a nie potencjalny klient. Kiedy pomyślę o tym, ile negatywnych opinii zdążyłam przeczytać o urodzinowym pokazie (a raczej jego organizacji), zastanawiam się, czy Simple szanuje swoje klientki? Na pewno potrafi połechtać ich poczucie estetyki, ale na tym ogromnym rynku i w obliczu światowej konkurencji, to chyba trochę za mało.
Wszystkie zdjęcia - niezastąpiony Marek Makowski. Zapraszam na stronę i fanpage Simple.

8 komentarzy:

  1. Jak miło przeczytać po prostu o kolekcji Simple...
    Niestety marka miała pecha. Podczas rozciągniętego w czasie warszawskiego tygodnia mody prezentowała się prawie jako ostatnia, więc wszelkie frustracje zaczęły z ludzi wypływać. Rzecz pierwszego rzędu - dyskusja nieustająca. Dobór gości - tak samo. Ja na przykład nie dotarłam, bo nie doszło zaproszenie. Wciąż na nie czekam, ale chyba ktoś je sobie zabrał po drodze. Zdjęć z pokazu też jeszcze nie dostałam.
    Myślę, że Simple uparcie trzyma się starych schematów, które w obecnych czasach średnio się sprawdzają. Czy się tego chce, czy nie, trzeba ogarniać sprawy internetowe, zauważać blogerów, a przede wszystkim mieć szacunek do klienta. Nie to, że marka kompletnie sobie nie radzi, ale tak jak piszesz, w sklepach tragedia, pokaz chyba też pozostawiał wiele do życzenia, wymagania rosną i nie można się na nie zamykać albo udawać, że ich nie ma.
    Sama kolekcja zaskakująco stonowana. Po tych wszystkich "pradowych" czy "marniowych" inspiracjach daje wytchnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kolekcji mało, ale jakoś bez informacji prasowej, zobaczenia z bliska,dotknięcia, uczestniczenia ciężko cokolwiek napisać. Ale przynajmniej jest fotorelacja i to nie ze ścianki ;) Ciekawe, jaka część tej kolekcji wejdzie do sprzedaży, niestety nie znalazłam żadnej informacji na ten temat...

      O tym, że to końcówka pokazów jakoś nie pomyślałam (pewnie dlatego, że na żadnym nie byłam), ale faktycznie - to może mieć wpływ na opinie, trafna uwaga! Niestety nie wszystko można zrzucić na negatywne nastawienie ludzi czy zmęczenie - tak, jak piszesz, gdzie rzetelna, szybka informacja, bieżący kontakt? O ile działy PR wielu marek kuleją (chociaż tego nie rozumiem, trochę się przyzwyczaiłam), to sytuacja w sklepach jest naprawdę... delikatnie mówiąc, niezbyt dobra. Cały czas myślę o Simple w kategoriach marki dobrej, ciekawej, powiedzmy "luksusowej", ale niestety, takie zaniedbywanie wielu aspektów działalności firmy, nikomu nie wychodzi na dobre...

      Usuń
    2. Odnoszę wrażenie, że "większym" firmom czasem trudniej udaje się wprowadzić pewne zmiany, zwłaszcza, jeśli na tak zwanej "górze" nie ma osoby z konkretną wizją, co więcej, chcącej to wizję urzeczywistniać w realu. Takie kwestie, o których pisze Harel czy moje wielokrotne zapytania o dostępność/ cenę produktu na fanpage pozostawiane bez odpowiedzi (z resztą nie tylko moje), utwierdzają mnie w przekonaniu, że marka totalnie zaniedbuje komunikację z klientami. Przy tylu dostępnych obecnie kanałach to prawdziwy strzał w stopę i jak dla mnie jakieś nieporozumienie.

      Co do samych sklepów, raczej mam dość miłe wspomnienia i zazwyczaj trafiam na pomocne ekspedientki. Niemniej kilka ostatnich kolekcji zupełnie do mnie nie przemawiało i choć zawsze zaglądam do Simple, jeszcze nigdy nie wyszłam z jakimiś zakupami. Najnowsza kolekcja wydaje się być bardziej w moim klimacie, jednak rzeczywistość pokaże czy tak będzie. Rozwiać moje wątpliwości mogą średnio uszyte fasony, materiały i oczywiście ceny ;-)


      Usuń
    3. Prawda, prawda. Na pewno ciężko wprowadzić jakiekolwiek (i mniejsze, i większe) zmiany, ale z drugiej strony, to rzeczy, które nie tylko wpływają na wizerunek, ale też przekładają się bezpośrednio na wyniki finansowe firmy, stąd dziwi mnie, że naprawdę nikt o to nie dba!

      Jeśli chodzi o sklepy - ja byłam w kilku (2 w Poznaniu, 1 w Bydgoszczy) i niestety w żadnym nie było zbyt dobrze, a salon w Starym Browarze to jakieś centrum złej atmosfery ;) Z odszyciami faktycznie bywa różnie, tak jak z relacją cena-jakość (poliestrowa bluzka za 800 zł?), ale na szczęście jest też sporo dobrze zrobionych rzeczy... pytanie jak z cenami, ale te futrzyska są tak cudowne...! ;)

      Usuń
  2. Simple to marka z którą jestem "związana" od ... wielu lat :-) W każdej kolekcji znajduję coś dla siebie, niestety w ciągu ostatnich kilku sezonów kupuję zdecydowanie mniej. I nie jest to wina nietrafionych modeli - raczej tej całej oprawy Kasiu o której piszesz. Wzdycham jak sobie przypominam o karkołomnych pozach jakie muszę przybierać by dostać się do rzeczy wiszącej na wieszaku (a raczej wciśniętej) wśród kilkudziesięciu innych. Mikroskopijne miejsca w przymierzalniach i niewielka ich ilość skutecznie zniechęcają mnie do zakupów, nie wspominając o mojej obecności na wieczorkach dla Klientach czy promocjach. Wtedy jest wielki chaos, przepychanki, wyrywanie sobie rzeczy itd. O unikatowości powoli zapominam - Simple to sieciówka premium z prawie 60-cioma salonami i systematycznie rosnącymi cenami. Zapowiedź najbliższej kolekcji bardzo do mnie przemawia - srebrny garnitur, skórzane dodatki czy czarne płaszcze zdecydowanie odnajdują się w mojej estetyce. Proszę tylko o zmiany w zarządzaniu siecią sprzedaży, większą kontrolę sprzedawców i z miłą chęcią uszczuplę swój portfel na ubrania z marką Simple :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tego typu komentarze - często od osób, które są klientami (bądź po prostu często zaglądają do sklepu) Simple utwierdzają mnie w przekonaniu, że "coś w tym jest". Wierzę, że marka się poprawi, bo szkoda marnować tyle lat pracy!
      Moim hitem kolekcji są wszystkie futrzane elementy, szczególnie torby - obłęd! Marzy mi się taka :)

      Usuń