25 kwietnia 2014

Messei

Moda na modę trwa a najlepsze i powoli zaczynam mieć wątpliwości, czy w tym wszystkim nie zabraknie nam... konsumentów. Bo w końcu ile można kupować? Co innego, jeśli mowa o rzeczach, których do tej pory nikt nie robił. Albo robił, ale w innej formie. Ostatnio zachwyciła mnie piękna bielizna Le Féminin, dziś przyglądam się Messei i... ciekawym breloczkom.
Nie wiem, ile razy przez całe swoje życie kupujemy breloczki (mój służy mi już jakieś pięć lat), ale jestem pewna, że to całkiem przydatny gadżet. Pomoc w lokalizacji kluczy to jedno, ale są jeszcze wartości sentymentalne i estetyczne, a te drugie zaliczam do zdecydowanie ważniejszych! Dlatego właśnie spodobała mi się prosta, ale jak to zwykle w takich przypadkach bywa - wyjątkowo trafiona idea Messei. Co można wygrawerować na takim drobiazgu? Pozytywne przesłanie dla samego siebie albo miłe słowa dla najbliższych. Wszystkie modele (oraz całą ich oprawę - od strony, po pudełeczka) zaprojektowała Kinga Knap-Siewierska, założycielka marki. Breloki, trochę sentymentalnie, przybrały formę miniaturowych listów. Całość, chociaż na razie skromna (3 modele - każdy w złocie lub srebrze), jest naprawdę przemyślana i dopracowana. Idealny pomysł na prezent. I to jak zwykle - dla samego siebie!
Wszystkie informacje oraz zdjęcia - materiały prasowe; strona i Facebook Messei.

19 kwietnia 2014

Inspiracje... spacer

Może ostatnie dni nie zachęcały do wychylenia nosa z domu, ale dla mnie wiosna to początek sezonu spacerowego...i chyba w końcu się jej doczekałam! Gdybym mogła, każdy możliwy dystans pokonywałabym pieszo i na te kilka ciepłych miesięcy całkowicie zrezygnowałabym z podróży komunikacją miejską. Do celu niestety czasem muszę dotrzeć autobusem, za to książka i notes lubią małe, wiosenne wycieczki. Do parku, nad jezioro, albo i ławkę przed blokiem. Z ulubioną książką (chętnie przeczytałabym "Myślenie architekturą") albo pięknym notesem do spisywania myśli i pomysłów (Sloshe kusi od dłuższego czasu). To jedna z niewielu okazji, na które wybieram spodnie (siadanie na kocyku w sukience bywa kłopotliwe) - czarno-biały model z ostatniej stylizacji już jest w mojej szafie. Do tego duża torba, okulary przeciwsłoneczne, krem z filtrem...i nie mogę doczekać się długich, ciepłych dni!




16 kwietnia 2014

Natalia Siebuła - à la mer SS 2014

Naprawdę trudno jest pisać o rzeczach, które bardzo się lubi. Niby nic nie stoi na przeszkodzie, żeby skopiować swoje słowa sprzed kilku miesięcy, zmieniając tylko nazwę kolekcji i sezon - przecież jestem stała w uczuciach. Szczególnie jeśli mowa o ubraniach od Natalii Siebuły. Ale chęć napisania kilku słów jest o wiele silniejsza niż logika.
Z dumą patrzę na coraz dojrzalsze kolekcje Natalii, a odkąd zobaczyłam pierwsze inspiracje, wiedziałam, że à la mer po prostu nie mogło mnie rozczarować. Głęboki granat i stalowy błękit, tuż obok - kremowa biel. Niepokojąca natura i spokój człowieka. To nie tylko wzburzone fale, ale puste plaże i samotny odpoczynek. Bohaterka nowej kolekcji mogłaby leżeć na kocu w prostym body (marynarskie paseczki to trochę mrugnięcie okiem w stronę nadmorskiego, "ubraniowego" cliché) i czytać książkę. W cichym zakątku zrobiłaby piknik dla najbliższych znajomych, a wieczorem sama poszłaby na długi spacer brzegiem morza. Głęboki dekolt na usłanych pieprzykami i piegami plecach przyciągnąłby nawet spojrzenia leniwych mew. À la mer to zaledwie kilka modeli ubrań, ale i piękna opowieść. Bo z jednej strony nasza bohaterka niczym Grace Kelly z gracją odpoczywa w cieniu i spaceruje po mieście, skromnie zakrywając głowę chustką. Z drugiej - ma w sobie zaskakująco dużo pewności siebie, charyzmy i kobiecości. Zmysłowe dekolty, dopasowujące się do ciała, prześwitujące materiały bez dwóch zdań kojarzą się z cielesnością. I chociaż poszczególne modele wyłamują się ze stereotypów dzięki momentami zaskakującym wcięciom, długościom i formom, to trudno oprzeć się wrażeniu, że jest tutaj sporo przekornej zabawy skojarzeniami. Nie bez przyczyny ubrania noszą piękne, francuskie imiona... Jeszcze piękniejszych, francuskich kobiet. Sama nie wiem, czy ich siła drzemie w małych kreseczkach nad literkami, czy godnej pozazdroszczenia świadomości własnego ciała.
Wszystkie zdjęcia - Piotr Czyż,  modelka - Ana Zalewska, naszyjniki - Anna Ławska, mewy w tle - Kasia Skierczyńska; zdjęcia całej kolekcji; fanpage marki natalia siebuła.

14 kwietnia 2014

Bonjour&Kiss

Lubię marki przemyślane. Które przywołują określone skojarzenia i porozumiewają się z klientami za pomocą spójnych przekazów. Uważam, że projektant powinien wiedzieć, do kogo kieruje swoje produkty - a wbrew pozorom znalezienie marek, które spełniają takie kryteria, wcale nie jest łatwe. Za to z pewnością mogę zaliczyć do nich Bonjour & Kiss.
Bonjour & Kiss to młodsze dziecko Agi Paul (pamiętacie jej autorską markę?). Młodsze również dlatego, że kierowane do innej klientki. Jeszcze na studiach, albo tuż po nich, trochę kobieca, ale bez przesady. Lubi rzeczy uniwersalne i takie, które łatwo zestawi z innymi elementami z własnej szafy. Projektantka wykorzystała dotychczasowe doświadczenia i dobrze przeanalizowała potrzeby swoich klientek. Myślę, że Bonjour&Kiss idealnie wpasowuje się w potrzeby dziewczyn gdzieś między 20 a 30 rokiem życia. A także, co ważne (o ile nie najważniejsze - a bardzo często pomijane!), w ich miesięczny budżet. Sukienki nie są droższe od tego, co proponują nam sieciówki pokroju Mango czy Zary. Kolorowe sukienki są lekkie i zabawne. W projektach Bonjour&Kiss podoba mi się głównie to, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Gdzieś pojawia się przekrzywiony kołnierzyk, ciekawy guzik, ozdobne przeszycie. A do tego wszystko jest zrobione w Polsce i z założenia ma być w pełni lokalne. Od materiałów, po sesję wizerunkową - w ciemno kupuję takie koncepcje. A że zupełnie przypadkiem wpisuję się do grupy docelowej marki... kilka rzeczy już zapisałam do swojej listy życzeń. Mam nadzieję, że w kolekcjach marki coraz częściej będą pojawiać się kolejne elementy, które uzupełniałyby dotychczasowe projekty. W końcu nawet kapelusz z metką Bonjour&Kiss mógłby stać się całkiem udaną inwestycją.
Wszystkie zdjęcia - Magdalena Jendyk, modelka - Julia Bodys; strona, fanpage marki Bonjour&Kiss.

11 kwietnia 2014

Magda Floryszczyk Step Touch SS 2014

Magda Floryszczyk pierwszy raz zachwyciła mnie w ubiegłym roku. Kolekcja Labo (wiosna/lato 2013) doczekała się wielu miłych słów (klik), ale potem projektantka... zniknęła. Może to dobrze, bo Step Touch, czyli propozycje na bieżący sezon, chodzą mi po głowie odkąd przez przypadek trafiłam na nie w samym środku zimy. Warto było czekać!
Najpierw przyciąga świetny lookbook autorstwa Daniela Jaroszka, w którym pastelowe barwy wydają się wyjątkowo świeże i pełne energii. To skojarzenia, które towarzyszą marce od poprzedniej kolekcji, ale tym razem podane są w nieco inny sposób. Odsłaniające ciało body, sportowe opaski... Mimo dopasowanych sylwetek i obcisłych materiałów, fitness w wydaniu Magdy Floryszczyk pozbawiony jest kiczu. A ubrania nadają się nie tylko na salę gimnastyczną - w końcu body można założyć pod prześwitującą, letnią sukienkę, a pudrowa parka błaga o wiosenne spacery. Podoba mi się, że projektantka sprawnie łączy swoje inspiracje (na przykład w postaci wspomnianych opasek - ciekawe, czy są dostępne w sprzedaży, bo jeśli tak, to z pewnością  byłyby najmodniejszym gadżetem na siłowni!) z geometrycznymi rozwiązaniami (spójrzcie na długą spódnicę i przedłużaną kamizelkę) i kobiecymi elementami. Błyszcząca ołówkowa spódnica z charakterystycznym tyłem przekona do siebie chyba nawet zdeklarowane wyznawczynie spodni. Cieszy mnie, że Magda nie zdecydowała się na przesadne rozbudowywanie kolekcji, a stworzyła naprawdę dopracowane ubrania, które wzajemnie się uzupełniają, w czym oczywiście pomagają świetnie dobrane akcesoria. Całość na szóstkę z plusem!
Zdjęcia - Daniel Jaroszek, modelka - Oktawia/MILK, makijaż - Olga Węgłowska; strona i fanpage Magdy Floryszczyk.

7 kwietnia 2014

Le Feminin

Mam wrażenie, że na polską modę ciągle się narzeka. Nieważne, czy chodzi o nowy projekt (na pewno drogi i pewnie skopiowany, na dodatek - nic ciekawego), o styl Polek i Polaków (klasyka to przecież nuda, a oryginalne połączenia to płachta na... internetowych hejterów), czy po prostu - o modę. Przekornie uważam, że dzieje się dużo. I jest wspaniale. Nieustannie zachwycam się kolejnymi projektami i mam ku temu powody! Tym razem nie mogę oderwać wzroku od Le Féminin.
W końcu obok tak subtelnej i kobiecej bielizny naprawdę trudno przejść obojętnie. Niby ukryta, niby nikt jej nie widzi, ale wierzę, że dobre samopoczucie budujemy między innymi przez to, co na siebie zakładamy - dlaczego więc nie zacząć od tej pierwszej, najbardziej intymnej warstwy? Miękkie staniki z delikatnej siateczki upiększają skromne koronki. Czasem ozdabiają dół biustonosza, innym razem wspinają się zmysłowo na ramiączko. Magda, która stworzyła markę Le Féminin, przyznaje się do uzależnienia od pięknej bielizny. Dobrze, że dzieli się nią z innymi, bo dotychczasowy asortyment już podbił moje serce. Czekam na zapowiadane nowości - wiosenno-letnie modele (czyżby coś w kolorze?), majtki i pasy do pończoch. Wszystko na wymiar i w naprawdę przyjemnych cenach, a dodatkowo z polską metką. Nie wiem, jak Wy, ale ja właśnie zamawiam swój komplet.
Wszystkie informacje na temat składania wymiarów oraz zamówień - oficjalna strona marki; strona, Facebook.

4 kwietnia 2014

Illuminate SS 2014

Lubię rzeczy nieoczywiste. Ale tylko takie, które przy okazji są dobrze zaprojektowane i nie gubią najważniejszego - funkcjonalności. Bluzki z czterema rękawami wybronić potrafi tylko Ola z Wearso. Ania Kuczyńska odnajduje się w zupełnie innym stylu, a ja, jak co sezon - nieustannie jestem pod wrażeniem.
Gdyby lato wyglądało dokładnie tak, jak proponuje nam Ania Kuczyńska, byłabym przeszczęśliwa. Od głębokich niebieskości, po blade błękity i beż z domieszką pudrowego różu, z małą przerwą na klasykę - biel oraz czerń. To paleta niezwykle subtelna, ale i przyjazna wiosenno-letniej aurze. Z małą odskocznią w stronę koralowego, który zaskakująco dobrze wygląda w tym skromnym otoczeniu i wzorowo odnajduje się w towarzystwie pozostałych kolorów. Podoba mi się, że jest tu charakter, ale nie ma przesady. Grzeczne kołnierzyki towarzyszą mocnym (powiedziałabym nawet - niebezpiecznym) rozcięciom, a spod cieniutkich materiałów prześwituje zarys linii ciała. Nikt nie odsłania ramion i nóg (a czasem pleców) równie dobrze, jak Kuczyńska. Myślami jestem już na plaży i wskakuję w jedną ze zwiewnych sukienek. Ubrania Ani Kuczyńskiej kojarzą mi się z tym idealnym stanem letniej błogości i lekkości, który daje znalezienie się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. I oczywiście - w ubraniach z małym, srebrnym Q.
Wszystkie zdjęcia - materiały prasowe Ani Kuczyńskiej; miejsce - Galeria Raster, stylizacja - Andrzej Sobolewski, manicure - O.P.I., makijaż - Sephora, włosy - Jaga Hupało, buty - La Manual Alpargatera Barcelona Spain x Ania Kuczyńska; strona, fanpage Ani Kuczyńskiej.