27 lipca 2016

twentyonefingers - SS 2016

Ostatnio poświęcam na bloga mniej czasu, niż bym chciała: pomiędzy pracą i przyjemnościami minuty uciekają szybciej niż bąbelki z prosecco. I chociaż ulubione marki nadal utrzymują swoją pozycję, a wbrew temu, co zdarza mi się mówić, nowości jest wokół całkiem sporo, wpisów na efektach jakby mniej. Obiecuję, że zobaczycie tu jeszcze wiele dobrego, a tymczasem zamiast tłumaczeń, polecam nową markę: twentyonefingers.


 
Joanna Stawinska, bo to właśnie ona za twentyonefingers stoi, jest tegoroczną absolwentką MSKPU. Jej debiutancka kolekcja (projektantka wcześniej związana była z modą od innej strony: zajmowała się między innymi stylizacją) - "Process", intryguje printami i formami. Luźne fasony mają w sobie miłą nonszalancję, a ich estetyka subtelnie zbliża się do japońskiej prostoty. Całość wyróżniają charakterystyczne, czarno-białe i kolorowe grafiki, których autorem jest Jacek Gołdyka. A te, naniesione na włoskie jedwabie, mają w sobie przyjemną lekkość. Nie dominują, ale też nie schodzą na dalszy plan - dzięki nim kolekcja, mimo niewielkiej liczby modeli, jest wyjątkowo pełna. Podoba mi się też, że nadal mogę powiedzieć o niej "użytkowa", bo półprzezroczystą tunikę chętnie widziałabym zarzuconą na strój kąpielowy (najchętniej gdzieś na jachcie w Monte Carlo), a biała marynarka z pewnością stałaby się moim ulubionym, biurowym mundurkiem. Po takim debiucie oczekuję na więcej!




twentyonefingers - wwwfb

Zdjęcia -  Tomasz Wysocki, grafiki - Jacek Gołdyka, produkcja i stylizacja - Ewa Michalik, modelka - Jasmina Dymarska-Gruszka/MILK, makjaż i włosy - Dominika Kroczak, miejsce - ASP Wrocław

15 lipca 2016

natalia siebuła - classic | SS 2016

Nie zamierzam ukrywać przed Wami swoich słabości - w końcu blog to chyba najbardziej osobiste miejsce, jakie można znaleźć  w sieci. Kiedy myślę o ostatnich latach (trudno uwierzyć, że jest ich już ponad pięć!) pisania, jedno nazwisko wysuwa się na prowadzenie. Wiem, że nie zmieni tego absolutnie nic, dlatego obiektywną relację zostawiam daleko za sobą. Bo czy pisząc o Natalii Siebule, mogę nie dać ponieść się emocjom?


natalia siebuła to marka, która jest ze mną od blogowego początku. Pamiętam pierwsze modele, poszukiwania własnej estetyki i eksperymenty z formami. Projekty bardziej i (rzadziej) mniej udane. Pojawiały się sezonowe kolekcje, zaraz po nich - edycje limitowane. Teraz królują krótkie linie klasyków, a tuż obok modele tworzone na indywidualne zamówienie. Śluby, wesela, okazje - trudno odmówić sobie przyjemności posiadania kolejnej siebuły w szafie. Pełne kolekcje zostały zastąpione zbiorem powiązanych ze sobą modeli w charakterystycznej i wypracowanej już estetyce. A tej nie brakuje trochę nostalgicznego, retro-ducha, subtelności, kobiecej delikatności. Mam wrażenie, że ostatnio jednak trochę dojrzalszej i bardziej pewnej siebie. Od zabudowanych pod szyję, długich modeli, Natalia z lekkością przeszła do seksownych wycięć, odsłoniętych ramion, mocno zarysowanej talii. Miękko układające się materiały trochę podkreślają, a trochę ukrywają sylwetkę, jakby dostosowując się do naszego nastroju. I chociaż letnia odsłona klasyków utrzymana jest w czerni, ta pozwala nam zachwycić się szczegółami: fakturą materiałów, falbanami, cieniutkimi ramiączkami, zaskakującymi wycięciami. Widzę wakacyjne wyprawy za miasto, spacery po parku i koncerty nad jeziorem. Nawet nie próbuję ukrywać, że mi będzie towarzyszyć w nich właśnie Siebuła.






Natalia Siebuła - www | fb | ig

Zdjęcia - Piotr Czyż, modelka - Ola Dobosz


ZapiszZapiszZapiszZapisz

9 lipca 2016

Diana Jankiewicz - SurVille SurMer - SS 2016

Chociaż nieustannie poszukuję nowych marek, to nie da się ukryć - na blogu coraz więcej "pewniaków". Trudno się jednak oprzeć dobrym projektom. Nie muszę pewnie wymieniać, do kogo wracam co sezon. Wśród tych (nielicznych!) marek z pewnością jest miejsce dla Diany Jankiewicz - w końcu jej kobiece sukienki i idealne płaszcze od kilku sezonów przyprawiają mnie o szybsze bicie serca!

Diana z lekkością porusza się pomiędzy jedwabiami i wełnami, zręcznie przekładając inspiracje z lat 60. i 70. na współczesne formy. Kluczowe są tu oczywiście płaszcze. A te mają idealnie dopracowane, miękkie linie. Chociaż nawiązują do sylwetek znanych nam z poprzednich sezonów, jak zawsze pojawiają się nowości. Charakterystyczne przeszycie (inspirowane twórczością Rene Gruau) z ponadczasowych trenczy przechodzi na trapezową spódnicę (czy tylko ja widzę w niej Charley z A Single Man?). Nie sposób tu pominąć roli jedwabiu: tego w kolorze kawy z mlekiem (prosty top na cienkich ramiączkach), lazurowego błękitu i letniego nieba (mieszanka jedwabiu i satyny w plisowanej odsłonie, której nie powstydziłoby się Gucci). Są głębokie dekolty i seksowne rozcięcia, a wszystkie fasony zdają się być nieco bliżej ciała niż do tej pory. Chyba muszę przyzwyczaić się do tego, że Diana zostawia nas tylko z kilkoma modelami, rozbudzając apetyt na więcej. 







Diana Jankiewicz - www | fb | ig

Zdjęcia - Koty 2, modelka - Marta P/Rebel, włosy i makijaż - Justyna Szczęsna, stylizacje - Diana Jankiewicz